TIDBITS FROM DIARY OF OUR TOUR OF SWEDEN |
Homolobby czy homomafia
Środa,
13 wrzesień 2006
Gdzieś
po tygodniu prawie normalnej działalności i jazdy przez naszą piękną Szwecję
znowu to się stało. Tym razem poprzez innego rodzaju spotkanie. Inne dlatego,
że nigdy nie widzieliśmy tego przestępcy. Siedzieliśmy w naszym samochodzie
przygotowując się do wyjazdu ze stacji benzynowej w Helsingborg. Nagle tylna
szyba naszego samochodu rozsypała się z wielkim hukiem. Po krótkim spojrzeniu
na siebie nawzajem odwróciłem się i zobaczyłem poprzez rozbitą szybę tył
człowieka, który uciekał szybko jak tylko mógł. Inni ludzie na stacji
benzynowej też go widzieli. Wszystko to wydarzyło się tak szybko, że udało mu
się uciec. Wiadomo, że nikt nie chce ryzykować życia, czy poważnych obrażeń, w
pogoni za wariatem, który rozbił szybę w samochodzie. Nie jest to tego warte.
Ale
ten incydent doprowadził mnie do podjęcia decyzji o zakończeniu tej podróży.
Tym razem był to kamień o średnicy 15 centymetrów, który został wrzucony przez
tylną szybę samochodu ze znaczną siłą. Odbił się od podgłówka jednego z siedzeń
w tylnym rzędzie i dlatego nie doleciał do nas, kiedy siedzieliśmy z przodu.
Tym razem był to tylko kamień. Ale (kto wie), następnym razem może to być kula.
Wtedy ani szyba samochodowa, ani kamizelki kuloodporne (nabyte w
„Militariagret” w Landskrona przed naszą podróżą i noszone cały czas po tym,
kiedy tłum zaatakował w Umea; (zobacz data 29 sierpnia niżej) nie były by w
stanie zatrzymać kuli. Ponieważ jestem odpowiedzialny za fizyczne ochranianie
mojej żony, zdecydowałem, że tego wystarczy, chociaż ona nawet chciała
kontynuować podróż. Nie dojedziemy do pozostałych 6 miast w Szwecji. Po tym
wydarzeniu w Linkoping (patrz 5 wrzesień), zauważyliśmy w kilku miejscach samochody
policyjne w pewnej odległości, co świadczyło o tym, że chcą nie dopuścić do
tego rodzaju incydentów. W Skovde otrzymaliśmy potwierdzenie z drugich ust, że
byli oni tam właśnie w tym celu. My oczywiście jesteśmy za to wdzięczni. Ale
oni też tylko mogą zrobić tyle ile mogą.
Nasuwa
się jednak pytanie czy mamy do czynienia z agresywnym homolobby czy czymś takim
jak homomafia w Szwecji? Prezes RFSL, Soren Andersson powiedział o mnie w
oświadczeniu opublikowanym w Dagen (codzienna gazeta), że „to jest straszne, że
osoba nosi w sobie tyle nienawiści” Ale stwierdził również, że RFSL dystansuje
się od ataków przeciwko nam (co jest godne pochwały), chociaż on „rozumiał
takie działania”; stwierdzenie, które w oczywisty sposób osłabia jego
odrzucanie przemocy (już nie tak godne pochwały). Zgadzam się, że RFSL nie może
odpowiadać za bezprawne działania kilku osób tak samo jak ludzie, którzy nie
lubią RFSL nie mogą odpowiadać za bezprawne działania wymierzone przeciw
homoseksualistom. Ważne jednak jest to, aby ludzie zajmujący kierownicze
stanowiska po obu stronach zajęli zdecydowaną postawę przeciwko podżeganiu,
przemocy i poniżaniu. Oczywiście, żadna organizacja nie wpływać na działania
wszystkich swoich członków cały czas. Ale na niektóre wydarzenia można mieć wpływ.
Na przykład można założyć, że RFSL ma jakiś wpływ na Paradę Wolności w
Sztokholmie. Jak to jest więc możliwe, że zezwolili oni na takie działanie na
tym festiwalu, gdzie goście rzucali lotkami w zdjęcia „homofobów” Ulfa Ekmana,
Alfa Svenssona i Papieża? Jeżeli to nie jest podżeganie, to co nim jest? Papież
oczywiście ma stała ochronę fizyczną, ale jak musieli się czuć ci pozostali?
Pan
Andersson i RFSL muszą zrozumieć, że w wolnym i otwartym społeczeństwie nie ma
możliwości zabronienia rodzicom, żeby nie otrzymali informacji o:1) tym jak
mogą zapobiegać przyszłej homoseksualności w swoich dzieciach, jeżeli mają
takie życzenie, 2) że homoseksualność nie jest genetyczna w swojej naturze i
(tak) 3) opis homoseksualnego stylu życia w oparciu o informacje pochodzące od
RFS,L jak również z poważnych statystyk. W ten sposób rodzice mogą podejmować
świadome decyzje o tym jaką orientację seksualną chcieliby rozwijać w swoich
dzieciach.
Możemy
też wspomnieć, że staraliśmy się wykupić ogłoszenie dla naszej strony w 42
lokalnych gazetach, z których 28 przyjęło to ogłoszenie a 14 nie. Jest to równo
2:1. Jesteśmy nawet zdziwieni wysokim procentem przyjęcia. Może dlatego, że
nigdy dotąd nie dawaliśmy ogłoszeń w trzech obszarach dużych miast, ponieważ
myśleliśmy, że ludzie na wsi nie są tak bardzo nastawieni na „polityczną
poprawność”, jak ludzie mediów w dużych miastach. Stopień przyjęcia tych
ogłoszeń był na początku wyższy, a na końcu niższy. Mogło tak być dlatego, że
homolobby wywierało nacisk na gazety (to się nasilało z upływem czasu), aby nie
przyjmowały tych ogłoszeń. Jak było do przewidzenia, niektóre gazety zostały
skrytykowane po zamieszczeniu tego ogłoszenia. Słyszeliśmy o jednej gazecie
(Nya Wermlandstidningen), która zdecydowanie broniła swojego stanowiska, żeby
pozwolić na wysłuchanie różnych głosów (czytaj: wolność wyrażanie się). Inne
gazety poddały się pod naciskiem. Dwie różne gazety wycofały to ogłoszenie po
dwukrotnym ukazaniu się i po otrzymaniu skarg.
W
sumie chcemy podziękować wspaniałym ludziom, których spotkaliśmy podczas naszej
podróży po Szwecji. Zarówno tym, którzy nas wspierali, jak też tym, którzy
mieli pytania na temat tego o czym mówiliśmy i co robiliśmy, ludziom, których
spotykaliśmy osobiście, poprzez pocztę elektroniczną
e-mail),
lub przez telefon. W naszych sercach jest tylko dobra wola, nawet w stosunku do
tych, którzy nas obmawiali.
Wtorek,
5 września 2006 – jeszcze więcej ataków
Dzisiaj
byliśmy w Linkoping około południa. Jest to miasto, gdzie produkują samoloty
bojowe dla Szwedzkich sił powietrznych. Szwecja z (zaledwie 9 milionami ludzi)
jest wśród niewielu wybranych krajów, które produkują samoloty dla celów
wojskowych. Tutaj spotkaliśmy prawie to samo. Ledwie zaparkowaliśmy samochód,
żeby coś zjeść w barze szybkiej obsługi, kiedy grupa ludzi zaczęła nas
niepokoić. Tym razem poszli za nami do restauracji, krzycząc (ryczeli na cały
głos) i obrzucali mnie i moją żonę niewybrednymi obelgami. W tym samym czasie
kilku innych atakowało i niszczyło nasz samochód zaparkowany przed wejściem
tak, że wszyscy go widzieli. Właściciele zastanawiali się oczywiście co się
dzieje. Po chwili wyszli z restauracji i ja też wyszedłem, żeby zrobić im
zdjęcie jak atakują nasz samochód. Wtedy wrócili z wyraźnym zamiarem
wyrządzenia nam krzywdy. Jeden z klientów, który stał w kolejce i widział to wszystko zadzwonił po policję.
Kiedy przyjechała policja, wrogi tłum się oddalił. Kiedy policja ustaliła – z
pomocą świadków – że doszło do bezprawnego zagrożenia, nie mieli innego wyboru,
ale musieli napisać raport o tym co się wydarzyło. My też nie mieliśmy innego
wyboru jak tylko współpracować z nimi. Wszyscy powinniśmy współpracować z
władzami, żeby było przestrzegane prawo i porządek. Jesteśmy też oczywiście
wdzięczni temu człowiekowi, który wezwał policję, kiedy widział co się dzieje.
Nie chcemy jednak składać oskarżeń przeciwko tym, którzy nam grozili i
niszczyli nasz samochód. Są to ludzie, których jest nam bardzo żal i
chcielibyśmy im jakoś pomóc.
. Pod
koniec naszej podróży po Szwecji otrzymaliśmy następującego e-maila z
Linkoping:
Kolega
pisze:
Jak
długo będziecie rozsiewać waszą propagandę, tak długo będziemy się starać o to,
żebyście nie pokazali się tutaj, a jeżeli się pokażecie, to śmierć jest czymś,
z czym musicie się liczyć WY WSTRĘTNE PRZEKLĘTE CHRZEŚCIJAŃSKIE FUNDAMENTALNE
ŚWINIE … MAMY NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WKRÓTCE SPOTKAMY ///AFA Linkoping.
Celem
tej podróży jest dotarcie do rodziców i poinformowanie ich o tym ile mogą zrobić dla swoich małych dzieci
(szczególnie dla chłopców),aby im pomóc w rozwijaniu męskiej płci i uchronić
przed życiem w homoseksualności. Wydaje się nam, że niewielu ludzi szuka tego,
co jest najlepsze dla naszych dzieci. Homoseksualiści i ich mocne ramię
lobbujące ma do dyspozycji wszelkie siły (media, polityków, finansowe, a nawet
zastraszanie). Jest to rzeczywiście bardzo mocny głos. Ci najmłodsi wśród nas –
zarówno teraz jak i przyszłe pokolenia – mają niewielu dorosłych, którzy by się
ujęli za nimi, żeby im pomóc uniknąć rozstroju płci. Nigdy to nie było bardziej
oczywiste niż od momentu, gdy parlament Szwecji („Riksdag”) 5 czerwca 2002 roku
uchwalił większością głosów, żeby pozwolić homoseksualistom na adoptowanie
dzieci (patrz strona internetowa Mit 2, pozycja 4; PARADA HAŃBY).
W
każdym razie po rozmowie z policją mogliśmy dać literaturę trojgu
zainteresowanym rodzicom, którzy cierpliwie czekali. Niepokoi nas to, że nigdy
się nie dowiemy ilu rodziców było odstraszonych, albo nie chcieli przyjść,
kiedy zobaczyli bardzo wrogo nastawionych atakujących. Wreszcie, zanim mogliśmy
odjechać, uprzejma policja powiedziała nam w jaki sposób możemy „Obandażować”
nasz uszkodzony samochód taśmą, żeby mógł jechać po drodze.
W
weekend przed naszym przyjazdem do Linkoping miasto to było świadkiem walk
pomiędzy Neo-Nazistami i gejami podczas parady miłości zorganizowanej przez
homoseksualistów. Uczestnicy tych walk po obu stronach zostali aresztowani i
potem zwolnieni. Do uczestnictwa w tej paradzie zostali zaproszeni przez lobby
gejów imigranci z innych krajów, ale RFSL płakało w mediach, że zaproszeni
goście się nie pojawili. Jest to podobne do trendu, jaki widzimy w USA, gdzie
lobby gejów chce siebie przedstawiać jako partnerów z ruchem na rzecz praw dla
czarnych, ale nie są tam mile widziani.
Niedziela,
3 września 2006 – więcej ataków przez homolobby
Dzisiaj
odwiedziliśmy Pałac Królewski w Sztokholmie około południa. Odbywała się akurat
zmiana warty przed pałacem, ze wszystkimi towarzyszącymi temu ceremoniami. Moja
żona zauważyła natychmiast, że śledził nas jakiś młody człowiek. Dzwonił do
innych i udało mu się zebrać sporą grupę wrogich ludzi, którzy wkrótce chodzili
za nami wszędzie na terenie Pałacu, w sklepie z pamiątkami, mieszając się z
tłumem itd. i nie udało nam się ich zgubić. Byli cały czas kilka kroków za
nami. Jedne z nich miał na sobie białą koszulkę z dużymi czerwonym napisem z
przodu „Odważ się zaangażować w akty homoseksualne’. Ponieważ nie mogliśmy się
ich pozbyć, zacząłem mieć takie dziwne odczucie, że mamy kłopoty. Dopóki
byliśmy w tłumie, to chyba byliśmy OK, ale nasz samochód był , zaparkowany
przed Pałacem w pewnym oddaleniu.
Miałem trochę obawy, że ktoś może się włamać do naszego samochodu, albo go
uszkodzić. Wskazując na wrogą grupę, która nas otaczała poprosiłem strażnika,
żeby ktoś z nich poszedł z nami do naszego samochodu, żebyśmy mogli odjechać
bez jakiejś krzywdy. On nas skierował w inne miejsce na terenie Pałacu, ale tam
nie było żadnego strażnika. Kiedy wróciliśmy z powrotem do tego samego
strażnika, a ci sami wrogo do nas nastawieni geje cały czas szli za nami,
strażnik powiedział: „Teraz widzę co masz na myśli, ale ja nic na to nie mogę
poradzić.” Kiedy wszyscy turyści,
którzy obserwowali „zmianę warty” zaczęli wreszcie wracać na parking,
wykorzystaliśmy to i pospieszyliśmy razem z nimi do naszego samochodu. Tym
razem wrogiej grupie nie udało się wyrwać żadnych drukowanych materiałów z
naszego samochodu (razem z żoną przymocowaliśmy skrzynie łańcuchami do ramy
samochodu). Zerwali jednak jeden z naszych znaków.
W
drodze powrotnej do naszego hotelu powiedziałem do żony, że nie chcę, aby
musiała przechodzić przez następne tego rodzaju incydenty i zaproponowałem,
żebyśmy już nie zatrzymywali się w miejscach, które były w ogłoszeniach, które
są najbardziej narażone na ataki przez homolobby. Ona jednak odpowiedziała, że
zmiana planów w tym czasie byłaby poddaniem się groźbom homolobby i to by było
równoznaczne z przyznaniem im zwycięstwa. Tak było z wieloma innymi ludźmi,
którzy bali się ich ataków. Nie chodziło zawsze o fizyczne ataki czy
zastraszanie tak, jak to było z nami, ale często poprzez wyzwiska (neofaszyści,
homofoby itp.), albo poprzez próby zniszczenia czyjejś kariery czy biznesu.
Dlatego moja żona chciała, żebyśmy pozostali przy naszym planie. Ona jest
wytrwałym kawalerzystą. Czasami mamy takie odczucie, że jesteśmy jedynymi
ludźmi w
Szwecji,
którzy upominają się o sprawy dzieci na dzisiaj i jutro i starają się ochronić
ich, żeby nie stały się ofiarą homoseksualnego stylu życia. Te biedne dzieci
nie mają innego głosu. Z drugiej strony homolobby ma bardzo silny głos w
mediach i polityce. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wysiłki ludzi takich jak my
w imieniu dzieci są przez nich postrzegane jako próba uniemożliwienia im
rekrutacji i dalszego rozwoju. Każdego roku około 2.000 chłopców w Szwecji, w
stanie dezorientacji płciowej - nie zawinionym przez nich – wchodzi w ten styl
życia.
Czwartek
31 października 2005 – rozczarowanie (w pewnym sensie)
Dzisiaj
odwiedzaliśmy Eskilstuna w środkowej części Szwecji. Kiedy jedliśmy kolację,
przyszedł młody człowiek i poprosił o nasze drukowane materiały. Poprosiliśmy
go, żeby poszedł za nami na publiczny parking w sąsiedztwie i on poszedł. Kiedy
wyszedłem z samochodu, żeby się z nim przywitać, nie chciał podać mi ręki.
Zamiast tego obrzucił mnie różnego rodzaju wyzwiskami, dając wyraźnie do
zrozumienia, że nie był wcale zainteresowany naszymi materiałami. W tym samym
czasie, nie wiadomo skąd pojawili się inni młodzi ludzie i zaczęli naciskać na
nas. Nie chcąc, żeby się powtórzyła sytuacja z Umea, grzecznie powiedzieliśmy
do widzenia i odjechaliśmy. Ale kiedy weszliśmy do naszego hotelu w Strangnas
tej nocy, czekał tam na nas e-mail od człowieka, który przyjechał z Eskilstuna
po naszą literaturę, a my niestety odjechaliśmy zanim on się zdążył z nami
spotkać. Bardzo tego żałujemy i postanowiliśmy teraz być trochę twardsi, żeby
dotrzeć do ludzi, którzy chcą się z nami spotkać. (np. rodzice). Człowiek,
który tego wieczora wysłał do nas e-maila pytał jak długo będzie dostępna nasza
strona internetowa, gdyż rozpoczęło się jej tłumaczenie na inne języki.
Odpowiedziałem mu: zawsze! Powiedział też, że ci wrogo nastawieni ludzie w
Eskilstuna wyglądali na SSU i chcieli mu dać swoją ulotkę i dodał: „oni by na
pewno nie mieli żadnego dobrego słowa dla ciebie” i że rozumiał naszą reakcję.
Wtorek
29 sierpnia 2006 – ataki przez homolobby. Chociaż nasze poselstwo jest
skierowane do rodziców w Szwecji (nasza docelowa publiczność), okazuje się, że
homolobby (reprezentowane głownie przez RFSL) zmobilizowało siły, aby
powstrzymywać nasze działanie. Mamy podejrzenie, że jest to spowodowane tym, iż
na naszej stronie pokazaliśmy sprośny materiał, jaki jest prezentowany na ich
stronie internetowej i ich zalecenia dla ludzi w Szwecji, jak mają stosować
nielegalne narkotyki.
Wczoraj
(28 sierpień) odwiedziliśmy miasto Umea w północnej Szwecji. Wcześniej
odebrałem z lotniska w Umea moją żonę. Dołączyła do mnie po tygodniu pobytu w
Kalifornii, gdzie opiekowała się naszymi wnukami. Kiedy jechaliśmy z lotniska
do naszego hotelu, powiedziałem jej, że spodziewam się kilku miłych dni
odpoczynku w podróży po Szwecji. Nie wiedziałem jednak co mnie czekało tej
nocy. Kiedy podjechaliśmy do naszego planowanego punktu zatrzymania w
MacDonalds na obrzeżach Umea, zauważyliśmy bardzo dużą grupę ludzi. W oparciu o
doświadczenia z przeszłości uświadomiliśmy sobie, że to nie byli sami rodzice,
ale niektórzy przyszli, aby przerwać nasze rozdawanie rodzicom drukowanych
materiałów. Nawet nie spodziewaliśmy się tak złego i nienawistnego zachowania
tych wrogo nastawionych ludzi. Po wieczornym posiłku byliśmy dostępni dla ludzi
i zapytałem kto w tej grupie (około 30 osób) jest rodzicem. Czwórka rodziców
albo par rodziców w tej grupie poprosiła o nasz materiał i chętnie im go
daliśmy. Kiedy byliśmy już gotowi do wyjścia, reszta zebranych ludzi (geje i
aktywiści) otoczyli mnie tak, że nie mogłem dojść do samochodu. Musiałem
naprawdę używać siły, żeby wejść do samochodu. Ich plan był taki, że kiedy
niektórzy z nich próbowali uniemożliwić nam wejście do samochodu, inni
otworzyli tylną klapę, wyciągnęli skrzynie z naszymi drukowanymi materiałami i
DVD, rzucali na ziemię i deptali z wściekłością. Mogliśmy tylko obserwować co
się dzieje. Było ich około 20-30 przeciwko mnie i mojej żonie. Po zrobieniu
tego bałaganu odeszli. Pokazywałem im mój telefon komórkowy i nawet chociaż nie
dzwoniłem na policję, to mogli myśleć, że dzwoniłem. Po pozbieraniu tego
bałaganu i uratowaniu tego, co się jeszcze udało uratować – przy uprzejmej
pomocy rodziców, którzy przyszli po te materiały – wyjeżdżaliśmy z parkingu.
Jednak demonstranci zablokowali nasz wyjazd tworząc ludzki łańcuch. Kiedy
podjechaliśmy do nich zaczęli atakować nasz samochód kamieniami, co uszkodziło
lakier.
Podczas
tego całego zdarzenia była tam obecna reporterka z radia. Kiedy tylko podeszła
do nas, było widać, że jest po ich stronie. Dlatego trzymając się naszego planu
(żeby nie udzielać wywiadów w większości źle nastawionym i wrogim szwedzkim
mediom), nie udzieliliśmy jej wywiadu, ku jej wyraźnemu niezadowoleniu. Jednak
po tych zniszczeniach zapytała moją żonę o jej opinię o tym co się stało. Na to
moja żona odpowiedziała krótko” „Mogło być gorzej”.
Możesz
przeczytać więcej o atakach przez homolobby w Szwecji przeciwko ludziom, którzy
się z nimi nie zgadzają w Micie 2, pozycja 7. Prawdziwą tragedią w tym
wszystkim nie jest to co się stało z nami i naszym samochodem. Tragedią jest
oczywiście zachowanie przypominające Sodomę, które jest teraz rozpowszechnione
w Szwecji.
Musieliśmy
umieścić serię ogłoszeń w lokalnej prasie w mieście (Vasterbottens-kuriren) na
cztery dni (środa do soboty) na tydzień przed naszym przyjazdem. W czwartek
otrzymałem telefon z gazety z informacją, że wycofują to ogłoszenie na ostanie
dwa dni. Pytałem czy robią to pod naciskiem. Odpowiedź była twierdząca. Wczoraj
wieczorem pod McDonaldem uwiadomiłem sobie dlaczego nie chcieli (albo nie
odważyli się) dalej tego ogłoszenia drukować. Łatwo się można domyślić, że
lobby homoseksualne może szybko zaszkodzić miejscowej gazecie. W tym
procesie wolność wypowiedzi w Szwecji otrzymała następny cios.
Ktoś
zaproponował, żebyśmy zgłosili ten incydent na policję. Jednak trudno jest
donosić na kogoś, któremu współczujesz. Ludzie w homolobby nie są naszymi
wrogami, przynajmniej na długą metę. Zależy nam na nich tak, jak na wszystkich
ludziach. Równocześnie tak samo ważne jest to, abyśmy informowali rodziców o
wszystkim, co mogą zrobić, aby wpłynąć na przyszłą orientację seksualną swoich
dzieci i wnuków.
Sobota
26 sierpnia – zmniejszanie wywiadów
Drodzy
przyjaciele,
Jest
późny sobotni wieczór (czasu szwedzkiego).
Rozmawiałem
przez telefon z żoną i ona zaproponowała, abym was pozdrowił ze Szwecji.
Uważam, że jest to właściwe, gdyż jest to najwyższy punkt – mówiąc
geograficznie – naszej podróży przez Szwecję. Jestem teraz w Haparanda (po
Fińsku Haaparanta). Jest to tak daleko na północ jak tylko jest to możliwe.
W
tej północnej części Szwecji większość ludzi żyje i większość działalności
ekonomicznej odbywa się wzdłuż wschodniej linii brzegowej morza Bałtyckiego.
Haparanda w tym sensie jest najbardziej na północ wysuniętym miastem i graniczy
z Finlandią, chociaż granica przebiega lądem trochę dalej na północ. Tak daleko
na północy w czerwcu i na początku lipca słońce nie zachodzi, ale o tej porze
roku robi się ciemno w nocy, chociaż nie całkiem ciemno. Potem po kilku
miesiącach robi się tu bardzo ciemno i dni są bardzo krótkie.
Kiedy
byłem małym chłopcem, mieliśmy znaną postać „Stalfarfar” („Stalowy dziadek”),
który stał się sławny dlatego, że przejechał na rowerze z Haparanda na dalekiej
północy do Ystad na dalekim południu. Ja też będę jeździł na rowerze w Haparanda (co dzisiaj robiłem) i przez następne
trzy tygodnie będę jeździł w Ystad. Ale taka jazda na rowerze nie kwalifikuje mnie do
takiej wytrzymałości i wytrwałości. Ja przewożę swój rower w naszym dużym
mikrobusie, skąd usunęliśmy środkowe siedzenie. Moja jazda na rowerze powinna
zadowolić mojego fizjoterapeutę, gdyż dokładałem wysiłku i wytrzymałem znaczny
ból w moim kolanie. Podjechałem również swoim samochodem aż do granicy
Finlandii, ale nie zauważyłem ostatniego zjazdu przed granicą. Nie miałem
wyboru, tylko musiałem jechać dalej. Kiedy dojechałem do posterunku celnego, rozglądałem
się za celnikami, żeby im powiedzieć, że przez przypadek zajechałem za daleko i
chcę wracać z powrotem. Ale o tej późnej porze w sobotę nie było tam nikogo.
Ponieważ nie było żadnego ruchu ciężarówek, chyba wszyscy poszli do domu. Nie
miałem możliwości zawrócić, więc musiałem jechać dalej do Finlandii.
Uświadomiłem sobie, że mogę mieć kłopoty, gdyż zostawiłem swój paszport w
motelu. Ale kiedy zawróciłem, nie było też żadnych samochodów jadących w tym
kierunku. Jaka różnica w porównaniu z niektórymi innymi krajami, które
odwiedzaliśmy. Tak jak granice między Izraelem-Egiptem, Izraelem- Jordanią i
Grecją-Turcją jakieś 10 lat temu.
Teraz
wracam do naszej podróży. Wszystko idzie dobrze. Ostatnią noc spędziłem w
Pitea. Jadąc przez miasto przejeżdżałem koło budynku na którym był duży napis
„RFSL Północ” tj. „Północny Ośrodek RFSL, które jest ramieniem homolobby w
Szwecji i otrzymuje hojne wsparcie finansowe od rządu. Kiedy zameldowałem się w
hotelu miejskim w Pitea w ubiegły wieczór, zauważyłem, że jest tam mnóstwo
mężczyzn w wieku około 20—30 lat, ale prawie żadnych kobiet. Zobaczyłem też 3
chłopców, których oceniłem na około 15 lat. Wyglądało na to, że nie mają
rodziców. Po opuszczeniu hotelu rano podjechałem do stacji benzynowej w Pitea,
gdzie zgodnie z ogłoszeniem na naszej stronie internetowej miałem rozdawać
nasze DVD i inną darmową literaturę i będą dostępny, aby odpowiadać na pytania
rodziców. Rodzice i dziadkowie są naszą grupą słuchaczy, do której chcemy
dotrzeć; nie homoseksualiści. Oto jak to zazwyczaj robimy: Podjeżdżamy do
ustalonej stacji benzynowej, albo restauracji, aby napełnić bak benzyną, albo
nasze żołądki jedzeniem o określonej godzinie. Nie rozdajemy naszych materiałów
w tym miejscu, gdyż kiedyś to wywołało irytację właściciela. Ponieważ
irytowanie naszych współobywateli jest ostatnią rzeczą jaką chcielibyśmy robić,
to wyjeżdżamy ze stacji benzynowej czy restauracji (nasz samochód jest wyraźnie
oznakowany dużymi literami www.AMOSO.org po obu stronach) i udajemy
się do miejsca publicznego w pobliżu, gdzie spotykamy się z tymi, który może jechali
za nami i tam wręczamy im nasze materiały.
To
co się nam przydarzyło dzisiaj w Pitea było do przewidzenia, biorąc pod uwagę
to, że jest tu ośrodek RFSL. Czekał tam na mnie tłum rozgniewanych ludzi. Ale
właściciel stacji benzynowej trzymał ich w pewnej odległości tak, że mogłem
spokojnie zatankować. Potem odjechałem do miejsca publicznego za rogiem ulicy.
Najpierw podeszła do mnie odważna kobieta i była zadowolona, że mogła otrzymać
materiały, o których się dowiedziała z naszej strony. Prosiła o dodatkowe
egzemplarze dla swoich przyjaciół, które oczywiście dostała. Potem podszedł
dziennikarz ze swoim fotografem. Prosił o wywiad, W poprzedni wieczór w
Skelleftea udzieliłem mojego pierwszego wywiadu. Byli to młody człowiek i młoda
kobieta, którzy wyglądali bardzo sympatycznie i (na początku) byli grzeczni.
Dlatego pomyślałem, że się zgodzę, chociaż już wcześniej powiedziałem sobie (i
mojej żonie), że nie będę się angażował w żadne wywiady podczas naszej podróży.
Później żałowałem tego, że nie trzymałem się mojego planu. Kobieta powiedziała
mi zaraz, że jest lesbijką i jak mogę wyjaśnić to, że ona, jako najmłodsza córka
w rodzinie stała się lesbijką? Potem zapytała mnie, że gdyby chciała adoptować
dzieci, to czy one też będą lesbijkami? Była tak przekonywująca i żadne z nich
nie wiedziało dużo o zawartości mojej strony internetowej, ani nie chcieli nic
słuchać. Było to dokładnie to, czego nie chciałem. Nasza strona internetowa i
nasza podróż nie temu mają służyć. Chcemy dotrzeć do rodziców, a nie
homoseksualistów. Domyślałem się jaką zniekształconą i sfałszowaną historię
opiszą.
Dlatego
dzisiaj o godzinie 13 grzecznie nie zgodziłem się na udzielenie wywiadu.
Powiedziałem mu, że w Ameryce mamy takie powiedzenie: ”Jeżeli cię ktoś oszuka
raz, to niech się wstydzi. Jeżeli cię oszuka drugi raz, to ty się wstydź.” Tak więc nie byłem
dostępny, ku jego wielkiemu rozczarowaniu. To nie przeszkodziło, żeby paparazzi
zrobili co najmniej 40 zdjęć podczas naszego krótkiego spotkania. Dlatego od
tego czasu trzymam się znowu naszego oryginalnego planu. Poprzez „kontakt” na naszej stronie internetowej
otrzymałem chyba z pół tuzina próśb o wywiad od prasy i lokalnych stacji
radiowych. Odpowiadam na nie i grzecznie się wycofuję mówiąc, że zrobię to jak
będę miał czas. Głównym powodem (jak mi się wydaje) dlaczego społeczność gejów
jest tak na nas oburzona jest to, w jaki sposób my pokazujemy Mit nr.1(który
mówi, że oba style życia są jednakowo pożądane). Aby pokazać wielką różnicę
pomiędzy tymi stylami życia – i w ten sposób zmotywować rodziców, żeby
zapobiegali rozwojowi homoseksualizmu u swoich dzieci, kiedy dorastają do
dojrzałości płciowej – wykorzystujemy niektóre materiały ze strony internetowej
RFSL, która pokazuje bogactwo bardzo sprośnej zawartości. Żeby mieć pojęcie o
czym mówię – nawet jeżeli nie znasz języka szwedzkiego- przejdź na stronę www.amaso.org i przewiń w dół (około 7 stron);
pod tytułem Mit 1, podpunkt 2) do linków nazwanych ref.4. Jeżeli klikniesz na ten
odsyłacz, wejdziesz na stronę, gdzie RFSL (organizacja sponsorowana przez rząd)
poleca odwiedzającym stosowanie nielegalnych narkotyków. Kilka linijek dalej
kliknij na ref.5, który opisuje niektóre bardzo lubieżne propozycje, których
jest pełno na ich stronie internetowej. To oczywiście stawia RFSL w kłopotliwej
sytuacji. Z jednej strony chcą nas atakować za to, że pokazujemy te bardzo
niewygodne treści. Jednak z drugiej strony nie chcą z tego robić reklamy.
Przedwczoraj
miałem interesującą rozmowę z członkiem rady programowej głównej gazety
(Vasterbottens-Kuriren) w Umea, które jest największym miastem na północy
Szwecji. Tego ranka otrzymałem telefon od jednego z ich reporterów, który mi
powiedział, że po ukazaniu się naszego ogłoszenia przez dwa z planowanych 4
dni, redaktor naczelny zdecydował, żeby to wycofać. Pytałem czy były na nich
wywierane naciski z zewnątrz, więc przyznał, że tak. Później tego samego dnia zadzwonił do mnie na komórkę
w samochodzie i rozmawialiśmy przez około pół godziny. Potem jeszcze raz
zadzwonił i chciał się dowiedzieć jeszcze czegoś więcej na ten temat. Nie tyle
o mnie jak o przedmiotowym temacie. Połączyłem to razem. Odniosłem wrażenie, że
jest on drugim w hierarchii decyzyjnej i nie udało mu się skontaktować z
szefem, żeby się dowiedzieć dlaczego moje ogłoszenie zostało wycofane.
Odniosłem wrażenie, że był nawet zdziwiony tym faktem. Powiedział, że chciałby
się ze mną spotkać, więc wyraziłem gotowość, żeby przyjechać do ich gazety i
porozmawiać o tym temacie z całą ich radą programową, gdyby mieli takie
życzenie, ale bez żadnego wywiadu dla dziennikarzy. Zobaczymy co z tego
wyniknie. Był też zainteresowany tym, co mnie motywuje. Powiedziałem mu o
trosce mnie i mojej żony o przyszłe pokolenia w Szwecji. Około 1000 do 2000
nowych młodych chłopców w Szwecji wchodzi w homoseksualny styl życia każdego
roku z towarzyszącym temu wielkim cierpieniem. Jeżeli uda nam się w jakimś
stopniu zapobiec tej okropnej tragedii, to nasze życie nie będzie na darmo.
Czujemy się tak, jak mała szprycha w bardzo dużym kole. Bycie częścią czegoś,
co jest większe niż ty i czegoś, co przyniesie korzyść twoim bliźnim jest
naprawdę bardzo inspirujące.
W
jakiejkolwiek dziedzinie życia działamy, Prawda nie może być na zawsze
uciszona. W końcu Prawda musi wyjść na wierzch. Czasem dzieje się to bardzo
szybko i nagle tak, jak w bajce o „Nowych szatach cesarza”, napisanej przez
duńskiego pisarza Anderssona. Kiedy ta mała dziewczynka woła „Cesarz nie ma
ubrania”, nagle wszyscy widzą, że cesarz jest goły. Ale wielkie kłamstwo dotyczące
korzeni homoseksualizmu, mówiące, że homoseksualność jest dziedziczna,
prawdopodobnie zajmie większość pokolenia, żeby wreszcie zostało skruszone pod
ciężarem naukowych dowodów. Nastawienie i opinia całego narodu zmieniają się
bardzo powoli.
Całościowy
obraz jest taki: w latach 60-tych (i przedtem) ludzie nie mówili dużo o
homoseksualizmie (Ach jak to się zmieniło!). Ale już wtedy psychiatrzy i
psycholodzy dobrze wiedzieli, że typowym korzeniem był brak właściwej relacji z
ojcem. Bieber (którego wspominałem w Micie 2) nie był pierwszym, który o tym
wiedział. Jednak potem, rozpoczynając od rewolucji seksualnej w latach 70-tych,
kiedy geje przejęli kontrolę nad dwoma amerykańskimi APA, nastąpiło
wielkie parcie na to, żeby znaleźć
gen homo. Poprzez udowodnienie, że jest to sprawa dziedziczna, geje by uzyskali
powszechną akceptację. Zgadnijcie co? Nigdy nie znaleziono homo genu. Nie tylko
to. Ironiczne jest to, że naukowcy zajmujący się tym badaniem przez ostatnie 40
lat pokazali, że nigdy nie znajdziemy homo genu. Wyniki tych badań
potwierdzają, że to nie może być dziedziczne. Kluczem do zrozumienia tego
faktu są badania prowadzone na identycznych bliźniętach. To jest klucz! Uczciwe
badania prowadzone przez Bailey-Dunne-Martina i przez Bearman-Bruckner pokazują
wartości PC tylko u 11% i odnośnie 7%. Powiedzmy, że jest to średnio 9%.
Oznacza to, że dla każdego identycznego bliźniaka (nazywanego bliźniakiem
jednojajowym) jest tylko 9% prawdopodobieństwo (oparte na sprawdzonych
statystykach), że jego bliźniak jest również homoseksualny. Gdyby był gdzieś
gen homo, to liczba ta wynosiła by 100% teoretycznie i trochę mniej w
rzeczywistości, gdyż w takich pomiarach jest zawsze jakiś margines błędu. Te 9%
jest to oczywiście więcej niż 2-4% wszystkich mężczyzn, którzy stają się
gejami. Ale biorąc pod uwagę to, że mają oni podobne wychowanie przez tego
samego ojca, można oczekiwać, że będzie to więcej niż 2-4%. Zwróć uwagę, że te
9% wcale nie oznacza, że dany mężczyzna z jednojajowym bliźniakiem ma 9%
prawdopodobieństwo, że stanie się homoseksualistą. Ilość ta nadal wynosi 2-4%
tak, jak w ogólnej liczbie ludności.
Teraz
już chyba jesteś tak zmęczony jak ja.
Dobranoc
|